Polityków można lubić albo nie (co się chyba częściej zdarza i bywa w pełni zasłużone); zawsze jednak miło, gdy, zamiast uprawiać wojnę polsko-polską, podejmują pozytywne inicjatywy. Mamy nadzieję, że ogłoszony właśnie przez premiera program "Polskie Morze" spełni pokładane w nim nadzieje. Donald Tusk ogłosił go podczas 11. Międzynarodowego Kongresu Morskiego. Jak powiedział, najważniejszym celem tego przedsięwzięcia będzie zapewnienie bezpieczeństwa na Bałtyku. Najważniejszym – ale nie jedynym.
Po pierwsze – bezpieczeństwo na morzu
Wydarzenia ostatnich miesięcy udowodniły aż za dobrze, że zapewnienie bezpieczeństwa na morzu jest kluczowe dla krajów nadbałtyckich na Bałtyku jest kluczową sprawą. „Dlatego z taką determinacją rząd przystąpił do organizowania międzynarodowej ochrony wód Bałtyku przed zagrożeniami, które wynikają z agresywnej polityki jednego z państw nadbałtyckich - Rosji" - powiedział premier.
Dodał też, że jedną z inicjatyw mających na celu wzmocnienie bezpieczeństwa na Bałtyku i jego wybrzeżach jest Warta Bałtycka, wykorzystująca możliwości państw NATO. Wyzwaniem, z jakim muszą się mierzyć państwa bałtyckie, jest wojna hybrydowa, w której atakowane są gazociągi, kable komunikacyjne, czy też następują „incydenty” takie, jak naruszenie przestrzeni NATO przez rosyjski samolot.
Po drugie – rozwój gospodarki morskiej i wsparcie polskich firm
Fakt, że Polska ma dostęp do morza, nie zawsze idzie w parze z pełnym wykorzystaniem potencjału polskich stoczni i innych przedsiębiorstw. „Polskie Morze” ma na celu m. in. rozwój szeroko pojętego rektora morskiego. Ma on polegać na rozwoju polskich portów, w tym terminali kontenerowych (ciekawe, co na to Lebensraum) oraz na zwiększeniu udziału polskich firm w strategicznych inwestycjach. Jak powiedział szef rządu: „Myślimy, jak lepiej, mądrzej, intensywniej zagospodarować ten wspaniały pas nad morzem – tę dumę Polski, która ciągnie się od mojego Gdańska do Waszego Szczecina. (...) Chodzi o ideę, aby nasze Pomorze, to Wielkie Pomorze, stało się rzeczywiście jednym z najcenniejszych klejnotów w polskiej koronie”.
Po trzecie – wsparcie polskiego przemysłu stoczniowego i branży offshore
Program kładzie też nacisk na rozwój polskich stoczni. W tym celu planuje się budowę trzech promów morskich oraz następcy „Daru Młodzieży” oraz następcy statku szkoleniowo-badawczego Nawigator XXI.
„Polskie Morze” zakłada, że morskie farmy wiatrowe na Bałtyku będą powstawać z jak największym udziałem polskich przedsiębiorstw i rodzimego kapitału.
I po czwarte – powrót statków do polskiej bandery
Premier zapowiedział powrót polskiej bandery na statki, co ma być jednym z elementów repolonizacji sektora morskiego. Takie posunięcie ma wzmocnić tożsamość narodową oraz podkreślać naszą suwerenność. Jak powiedział premier: „Trzeba było czekać ponad 20 lat, żeby pełną piersią, pełnym głosem powiedzieć: Polska bandera wróci na polskie statki. Tak, żeby polscy marynarze, polscy armatorzy, polscy producenci mogli pracować, pływać, zarabiać pod polską banderą”. Jak to się ma do uruchomionego w 2024 r. programu Reja24, dzięki któremu nasza bandera dołączyła do małozaszczytnego grona tanich bander (na szczęście tylko dla jachtów)?
Tagi: Polskie Morze, Bałtyk, bezpieczeństwo, program